morze herbaty

Wszystko z hasłem: morze herbaty

Wypał

Piec w trakcie wypału

Piec w trakcie wypału

2 i 3 czerwca czerwca miałam okazję już po raz drugi pomagać przy wypale pieca u mieszkającego w Nikko (prefektura Tochigi w Japonii) ceramika, pana Makoto Hashimoto. Jego piec jest konstrukcją własnego pomysłu artysty, który korzysta z niego już od kilkunastu lat. Dotychczas odbyły się w nim 33 wypały. Jest to rodzaj anagamy, pieca opalanego drewnem, ale jak na anagamę dość nietypowy: oprócz dwóch bocznych otworów paleniska, umieszczonych w przedniej części pieca, drewno wrzuca się także do komory wypalania, wprost na wypalane prace, ośmioma niewielkimi otworami, rozmieszczonymi po cztery po obu stronach konstrukcji. Do dwóch pozostałych otworów paleniska, znajdujących się z przodu pieca, drewno ładuje się tylko na samym początku wypału. Otwory są niewielkie, wielkości mniej więcej jednej cegły, drewno musi więc być dość rozdrobnione, nie ma mowy o sporych polanach. Taki rodzaj konstrukcji, przy wypale trwającym pięć dni bez przerwy, pozwala osiągnąć efekt, który jest nie do uzyskania w piecach elektrycznych i gazowych, a nawet opalanych drewnem, ale wypalanych krócej: naturalne szkliwo popielne. Czytaj dalej »

Morze Herbaty – reaktywacja

Własnoręcznie wykonane czarki na plenerze ceramiczno-herbacianym w 2015 roku, fot. A.Włodarczyk

Własnoręcznie wykonane czarki na plenerze ceramiczno-herbacianym w 2015 roku, fot. A.Włodarczyk

Morze Herbaty od dłuższego czasu znajdowało się w stanie hibernacji, a to głównie dlatego, że ostatnio otoczenie nie dostarcza mi wielu inspiracji herbacianych, za to dostarcza innych, o czym więcej za chwilę. Z otrzymywanych wiadomości wiem jednak, że blog jest dla wielu Czytelników cenionym źródłem informacji o chińskiej herbacie, więc chciałbym przywrócić go do życia. A więc najwyższy czas na reaktywację!

Poza wpisami o plenerach ceramiczno-herbacianych nieczęsto chwaliłam się tutaj swoją drugą pasją – ceramiką, którą zajmuję się niewiele krócej niż herbatą chińską. Może się wydawać dziwne, że dwie tak doskonale uzupełniające się sztuki jak ceramika i herbata jakoś dotąd nie bardzo chciały u mnie iść parze. Stało się tak dlatego, że wiedząc jak wielkiego kunsztu wymaga tworzenie naczyń herbacianych, a zwłaszcza czajników, założyłam z góry, że nigdy nie dorównam mistrzom z Yixing i nigdy tak naprawdę nie podjęłam poważniejszych prób wykonania czajnika. Oto przykład, jak szkodliwy może być nadmiar respektu dla mistrzów… W końcu jednak nadszedł czas, by połączyć obie drogi. Mobilizuje mnie do tego zwłaszcza fakt, że od ponad dwóch lat mieszkam w niewielkim mieście w Japonii, gdzie co prawda mało kto słyszał o chińskiej herbacie, za to ceramika kwitnie i korzystam z okazji, żeby jak najwięcej się nauczyć. Dlatego reaktywowane Morze Herbaty nieco zmieni oblicze: oprócz tematów ściśle herbacianych, których nie zarzucam, pojawi się więcej wpisów o naczyniach, w tym szczególnie o ich tworzeniu. Podzielę się własnymi doświadczeniami pracy z gliną, pokażę też prace innych ceramików inspirujących się herbatą. A już niedługo zaproszę na kolejny, trzeci już plener ceramiczno-herbaciany, który w tym roku odbędzie się w terminie 18-23 lipca. Szczegóły wkrótce! Czytaj dalej »

Dzbanek „morze herbaty”

różne "morza herbaty"

Ze zdziwieniem zauważyłam, że do tej pory nie opisywałam dzbanka zwanego „morzem herbaty”. Czas się poprawić, bo to przecież nasz imiennik, można powiedzieć:)

Jedna z jego nazw to właśnie cha hai 茶海, czyli „morze herbaty”. Takiej nazwy zwykle używano w Fujianie, a na Tajwanie uchodziła ona za bardziej „ludową”, mało wyrafinowaną. Tam z kolei dzbanek nazywał się przeważnie cha zhong 茶盅, a zhong znaczy dzbanek / czarka / kubek itp. Od niektórych chińskich herbaciarzy słyszałam też nazwę gong bei 公杯, czyli „wspólna czarka”. A my lubimy o nim mówić „morze herbaty” lub po prostu „dzbanek”. Czytaj dalej »

  • Archiwum