Niuchary

Słowo „niuchar” powstało z palącej potrzeby nazwania po polsku wenxiangbei 聞香杯, czyli „czarki do słuchania zapachu” – bo w Chinach i Japonii zapachów się „słucha”. Zawdzięczamy je radosnemu słowotwórstwu Kasi Kulpy (dzięki, Kasiu!), z którą nie raz popijałyśmy herbatę w Xiamenie, w prowincji Fujian.

czarka i niuchar fot. Anna Włodarczyk

czarka i niuchar fot. Anna Włodarczyk

Niuchary to specjalne czarki, wyższe i smuklejsze od tych służących do picia. Używa się ich wyłącznie do podziwiania zapachu herbaty podczas parzenia gongfu cha. Jeśli chcemy z nich skorzystać, herbatę z pierwszego parzenia wlewamy z morza herbaty (czyli dzbanka) prosto do niuchara. Następnie przelewamy ją do czarki do picia i wąchamy opróżniony niuchar. Dzięki jego szczególnemu kształtowi zapach herbaty utrzymuje się w nim bardzo długo i stopniowo się zmienia. Jak w perfumach, czujemy najpierw coś w rodzaju nuty „głowy”, potem „serca” i „bazy”. Na końcu zostaje często łagodna słodycz, wspomnienie zapachu…

Przelanie naparu z niuchara do czarki może się odbyć zwyczajnie, ale jest też sposób, który nazywam „akrobatycznym”: nakrywamy niuchar odwróconą czarką, chwytamy palcami jednej ręki mocno i stabilnie obie czarki, uważając, by nie trzymać za denko i odwracamy całą konstrukcję. W rezultacie takiej „akrobacji” niuchar znajduje się na górze, stojąc do góry denkiem w czarce do picia. Jeśli operacja przebiegła pomyślnie, napar cały czas znajduje się w niucharze. Trzeba go więc delikatnie unieść, pozwalając herbacie wylać się do czarki. Potem możemy już delektować się zapachem herbaty (z niuchara) i jej smakiem (z czarki).

Długo nie korzystałam z niucharów, pewnie pod wpływem nauki w Centrum Lu Yu, gdzie ich w zasadzie nie używaliśmy. Poza tym starałam się raczej ograniczać liczbę herbacianych przyborów, pomijać te, które nie są niezbędne, w myśl zasady, że duch herbaty jest duchem prostoty. W ten sposób wyeliminowałam w pierwszej kolejności czasomierz, potem siteczko do odcedzania drobinek z pokruszonych liści i kilka innych gadżetów, a niuchary zamieszkały w szafce kuchennej czekając na lepsze czasy. Teraz wreszcie lepsze czasy nadeszły i moje niuchary przeżywają renesans. Odkryłam, że kiedy parzę herbatę dla osób, które mają po raz pierwszy do czynienia z gongfu cha, niuchary wcale nie są zbędnym gadżetem, przyczyniającym się do niepotrzebnego pomnażania naczynek herbacianych. Są zabawne, zaciekawiają, a poza tym mają jedną bardzo cenną zaletę: zwracają uwagę na zapach herbaty, który bez nich mógłby nie zostać zauważony. Pewnie dla wytrawnych herbaciarzy nie są konieczne, ale dla początkujących, nie przyzwyczajonych do podziwiania aromatu niezależnie od smakowania, są pożytecznym drogowskazem.

Nasz nowy Przyjeciel herbaty, Wojtek, użył porównania, które mnie zachwyciło: woń herbaty w niucharze jest jak szum morza w muszli. Tak jak w muszli słyszymy szum morza, tym bardziej, im dalej od morza się znajdujemy, tak w niucharze żyje wspomnienie herbaty – jej zapach.

2 komentarze »

  1. Agnieszka |

    cudowny tekst 🙂

  2. Anna Włodarczyk |

    Dziękujemy i polecamy się:)

Skomentuj:

(nie będzie publikowany)

  • Archiwum