Przykrywki czajników

Czajnik to najlepsze naczynie do parzenia herbaty – zamknięta, zaokrąglona przestrzeń w jego wnętrzu, po całkowitym napełnieniu wodą znakomicie utrzymuje równomierną temperaturę, tworząc idealne warunki dla uzyskania pełni smaku i aromatu herbaty. Byłoby idealnie, gdyby przestrzeń tę całkowicie zamknąć, ale oczywiście czajnik potrzebuje otworu, którym wsypujemy liście i usuwamy je po zakończeniu parzenia, a także wlewamy wodę. Na czas parzenia otwór ten musi być zamknięty i temu właśnie służy przykrywka czy wieczko czajnika. Musi być ono szczelne, żeby po zamknięciu temperatura podczas parzenia była w całym czajniku możliwie wyrównana, a aromat nie uchodził na zewnątrz.

Warto zwrócić uwagę na kilka elementów, z których składa się przykrywka: uchwyt („dzyndzelek” na wierzchołku), niewielki otwór na uchwycie lub tuż obok niego i wpust przykrywki, który zagłębia się w brzuścu czajnika, utrzymując przykrywkę na miejscu.

Uchwyt służy oczywiście do zdejmowania i nakładania przykrywki, musi więc być wygodny do trzymania i nie wyślizgiwać się z palców. Uchwyty mają bardzo różne kształty, które powinny proporcjami i stylem pasować do czajnika. Jeśli czajnik należy do grupy o tzw. „naturalnych kształtach”, naśladujących np. owoce, kwiaty, pnie drzew, uchwyt ma często kształt gałązki, łodyżki rośliny, kwiatka itp. Niektóre przykrywki mają uchwyty o kształcie tzw. „mostka”, ale najwygodniejsze i najpopularniejsze są uchwyty o kształcie „perły”, czyli po prostu okrągłe. Ich zaletą jest nie tylko wygoda trzymania, ale także połączenie z innym elementem, którego w przykrywce czajnika kamionkowego nie może zabraknąć, czyli otworu. Jest to niewielka dziurka w przykrywce, czasem trudna do zauważenia, która znajduje się najczęściej w pobliżu uchwytu lub na jego wierzchołku. Rzadko zdarza się, że otwór jest umieszczony w górnej części ucha czajnika, zamiast w przykrywce. Jego zadaniem jest „odpowietrzanie” lub „napowietrzanie” czajnika. Otóż, jak już było powiedziane, przykrywka musi w miarę możliwości szczelnie łączyć się z brzuścem. Skoro tak, to bez otworka, który doprowadza do wnętrza czajnika powietrze, trudno byłoby przy zamkniętej przykrywce wylać z niego napar – jak wiadomo, natura nie znosi próżni. Kiedy otwór znajduje się na wierzchołku uchwytu, łatwo zakryć go lekko palcem podnosząc czajnik. Jeśli jest szczelny, nawet gdy go przechylimy nie wyleje się z niego wtedy ani kropla. Natomiast kiedy zdejmiemy palec z otworu – z dziobka natychmiast popłynie strumień herbaty. Dlatego właśnie okrągłe uchwyty z otworem na wierzchołku są bardzo praktyczne – łatwo zakryć taki otwór przy przenoszeniu czajnika, aby zabezpieczyć się przed przypadkowym rozlaniem herbaty.

Przykrywka z nietypowym uchwytem w kształcie pętelki - wygodna do trzymania, ale bez możliwości zakrycia otworu w wieczku palcem. Ma za to głęboki wpust, który zapobiega jej spadaniu z czajnika podczas nalewania herbaty i przyciskając liście, utrzymuje je zanurzone w wodzie.

Otwór zapewnia również odpowietrzenie czajnika, kiedy go zamykamy. Przy parzeniu zawsze napełniamy go wrzątkiem po brzegi, aby liście były całkowicie zanurzone w wodzie. Gdy nakładamy przykrywkę, nadmiar wody wylewa się dziobkiem (dlatego zawsze stawiamy czajnik na chapanie lub telerzu/misce zwanym chachuan 茶船 – „łódką herbacianą”). Gdyby w przykrywce zabrakło otworu, tworzyłby się pod nią pęcherz powietrza, przez co liście mogłyby częściowo wystawać ponad powierzchnię wody. Otwór w wieczku odprowadza powietrze na zewnątrz i dzięki temu mamy pewność, że czajnik jest całkowicie napełniony.

Przykrywka z okrągłym (tzw. "perłowym") uchwytem - wygodna do trzymania, szczelna i dobrze osadzona w czajniczku.

Jeszcze jedna ważna sprawa w związku z otworem w wieczku to jego średnica – powinna być nieco większa w środku czajnika i mniejsza u ujścia na zewątrz, czyli innymi słowy, otwór powinien się lekko zwężać ku górze. Dzięki temu powietrze gładko się zasysa do wnętrza czajnika, w miarę jak napar wypływa dziobkiem.

Przykrywka od spodu. Widać otwór nieco szerszy z tej strony wieczka, obok pieczątki autora czajnika.

Sposoby osadzenia wieczka w brzuścu czajnika mogą być różne. Czajniki z zisha 紫砂 – „purpurowej kamionki” prawie nigdy nie mają przykrywek nakładanych od góry na wystającą ponad czajnik „szyjkę” – po prostu nie zapewniają one wystarczającej szczelności i prawidłowego odpowietrzenia czajnika. Takie rozwiązanie zdarza się natomiast w przypadku czajników porcelanowych, ale nie na nich się tutaj skupiam. Ogromna większość czajników kamionkowych ma zatem przykrywki z wpustem zagłębiającym się w brzuścu.

Przykrywka może zagłębiać się w brzuścu czajnika całkowicie, nie wystając ponad jego powierzchnię. Takie przykrywki mają dwa z moich czajników – ten spłaszczony o dziobku jak lufa czołgu, przeznaczony do herbat czerwonych i ten w kształcie lotosu, którego używam do zielonych. W takim wypadku krawędź otworu czajnika musi być specjalnie wyprofilowana, ze swego rodzaju „schodkiem”, na którym opiera się przykrywka. Stworzenie czajnika o dobrze dopasowanej przykrywce tego typu to absolutne ceramiczne mistrzostwo, choć naturalnie można ją nieco doszlifować po wypale, żeby dokładniej pasowała do czajnika. Dzięki takiemu osadzeniu można uzyskać elegancki, kompaktowy kształt czajnika, z przykrywką gładko łączącą się z brzuścem (patrz: mój czajnik do czerwonych). Tego rodzaju przykrywki są poza tym najszczelniejsze, ale mimo to, na podstawie własnego doświadczenia ich nie polecam. Ich „schodkowe” łączenie z brzuścem powoduje, że listki herbaty mają tendencję do wchodzenia pomiędzy przykrywkę a krawędź otworu czajnika, przez co trudno go dokładnie zamknąć. Przy drobnolistnych herbatach, jak wiele czerwonych, staje się to prawdziwym utrapieniem.

Przykrywka całkowicie zagłębiona w brzusiec czajnika. Uchwyt niestety trudny do utrzymania w palcach, zwłaszcza kiedy czajnik jest gorący.

Lepsze moim zdaniem są przykrywki, których krawędź przyciska krawędź otworu czajnika od góry. One również mogą być tak uształtowane, żeby tworzyć gładkie, eleganckie połączenie z brzuścem, co oczywiście jest dużym wyzwaniem dla ceramika. Takie połączenie ma np. ciemny czajnik na załączonych zdjęciach.

Jeśli chodzi o wpust wieczka, to oczywiście jego najważniejszym zadaniem jest utrzymywanie przykrywki na miejscu, ale nie tylko – jego dolna część przyciska liście, utrzymując je cały czas zanurzone w wodzie podczas parzenia. Powinien być więc dość głęboki, aby dobrze spełniał obie te funkcje. Gdy jest zbyt płytki, przykrywka łatwo spada, kiedy przechylamy czajnik wylewając herbatę. Średnica wpustu nieznacznie zwęża się ku dołowi, aby łatwiej było nałożyć przykrywkę.

Wreszcie sprawa bodajże najważniejsza: połączenie przykrywki z otworem czajnika, oczywiście jak najbardziej szczelne! Każdy ceramik, który kiedykolwiek robił naczynie z przykrywką wie, jak trudno jest uzyskać ich właściwe dopasowanie. Przykrywka powinna łatwo się nakładać, a jednocześnie po zamknięciu czajnika między nią a brzuścem nie powinno być prawie żadnego luzu. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić…

Czajniczek z przykrywką typu "nakładanego" (w przeciwieństwie do zagłębionej w brzuścu), gładko łączącą się z brzuścem.

Przykrywka, wydawałoby się – nic specjalnie skomplikowanego, a tu wyszedł całkiem długi wpis. Przy jego przygotowaniu korzystałam głównie z książki „Hu yi qiankun – chaju sheji zhizuo yu yanjiu” (《壺藝乾坤 – 茶具設計製作與研究》) autorstwa Lin Zhengfang 林正芳, ceramika i twórcy czajników, którymi posługiwaliśmy się w Centrum Sztuki Herbaty im. Lu Yu w Tajpej.

Przy okazji: przypominam o zaproszeniu na Urodzinowy Zlot Czajników 1 września – pierwsi Goście już się zgłosili, czekamy na kolejnych:)

16 komentarzy »

  1. matiwan |

    Ceramika piękna jak zawsze 🙂 .

    A cóż to za czerwony punkcik na przykrywce tego siwego czajniczka??

  2. A. Zhao |

    A ja im bardziej sie wglebiam w tematyke dzbankow, czarek, ceramiki, tym bardziej mam sklonnosci do podziwiania staroci, nie tylko tych do parzenia herbaty =) . Cos zaczynam rozumiec, czemu niektorzy lubia zbierac antyki XD . Mnie sie bardzo podoba ten szary. Taki elegancki i laczy w sobie tradycje =)

  3. Jakub |

    Mam pytanie:czy jeden czajnik jest przeznaczony do parzenia jednego rodzaju herbaty,np.zielona,czy do poszczególnego gatunku,np.Alishan Wulong?

  4. Paweł Osiecki |

    Do jednego gatunku. Nie ma dzielenia na poszczególne herbaty. Ale warto podzielić np na zielone japońskie i zielone chińskie, oolongi zielone i oolongi ciemne.;)

  5. Jakub |

    Bardzo dziękuję za odpowiedż.Właśnie zamówiłem sobie zestaw do gong fu cha więc pytam.

  6. Jakub |

    Mam pytanie:Czy te czajniki w sklepie Morza Herbaty są z „Yixing” i czy można w nich parzyć herbaty zielone?

  7. Paweł Osiecki |

    Tak. Są to czajniczki zi sha. Parzyć możesz w czym chcesz. Ja jednak preferuje zielone zaparzać w porcelanie.

  8. Jakub |

    Dziękuję za odpowiedz.

  9. Anonim |

    Jak sam opis wskazuje 😉 „Klasyczny czajniczek do parzenia gongfu cha z czerwonej, nieszkliwionej kamionki z Yixing.”.
    A co do dzielenia czajników na rodzaje herbaty to robimy to gdy mamy czajniczki yixing właśnie. Jeśli korzystasz tylko z porcelany to niema takiej potrzeby, bo ta nie pochłania zapachów.
    Ale i o tym Morze Herbaty nas informowało 🙂

  10. matiwan |

    I znów nie przedstawiłem się i wyszedł anonim 😉 .

  11. Anna Włodarczyk |

    Witajcie! Widzę, że podczas mojego urlopowego lenistwa bardzo ciekawa dyskusja się tu zawiązała. Wszystko już sobie wyjaśniliście, więc tylko podsumuję: zgadza się, tylko kamionkowe czajnicznki przydzielamy do różnych herbat; porcelana nie jest porowata, ergo: nie wchłania herbaty, nie przechowuje w sobie jej smaku i aromatu, dlatego w przypadku porcelanowych naczyń nie ma takiej potrzeby. Pawle, chyba pisząc „gatunek” miałeś na myśli to, co ja nazywam „rodzajem”. Dla mnie rodzajów jest sześć (zielone, białe, żółte itd.), gatunków setki, np. wymieniony przez Jakuba Alishan Wulong. Tak to pamiętam z lekcji biologii, że „rodzaj” jest nadrzędny w stosunku do „gatunku” i taką terminologię przyjęłam. A w ramach gatunku możemy jeszcze wyróżnić odmiany, więc np. w.w. Alishan Wulong może być lekko, średnio lub mocno palony. Pewnie idealnie byłoby mieć osobne czajniczki do każdego gatunku, ale któż może sobie na to pozwolić? Faktycznie dobrze jest mieć osobne do wulongów „świeżych” i „dojrzałych”, zielonych chińskich i japońskich, zresztą tym ostatnim najlepiej będą służyły czajniczki japońskie. Matiwanie: ten czerwony punkcik jest ściśle dekoracyjny i powtarza się też na brzuszku czajnika. To po prostu glina w innym kolorze niż całość czajnika.

  12. Jakub |

    Witam! Przed chwilą otrzymałem swój pierwszy czajniczek i jestem bardzo zadowolony.Jutro go podhoduję i zaparzę pierwszą herbatę.
    Pozdrawiam wszystkich miłośników herbaty

  13. Jakub |

    Mam jeszcze pytanie do pani Anny Włodarczyk.Czy ta herbata ,którą od pani dostałem dziś razem z czajniczkiem (kropla porannej rosy) to herbata turkusowa czy czarna?

  14. Paweł Osiecki |

    Zawsze miałem z tym problemy Aniu. Od dziś będę używał Twojego „biologicznego” i prawidłowego podejścia;)

  15. Anna Włodarczyk |

    Pawle: cieszę się, że tak nam się naturalnie porządkuje terminologia herbaciana:)
    Jakubie: z pewnym opóźnieniem odpowiadam na Twoje pytanie o „Kroplę Porannej Rosy” – to herbata turkusowa, nie jakaś super, ale w sam raz do parzenia w nowym czajniku na początek. Nazwę „Kropla Porannej Rosy” nadałyśmy sobie na własny użytek, czego zwykle nie robimy, żeby nie wprowadzać zamieszania w terminologii, ale nazwa handlowa tej herbaty brzmiała po prostu „Drobny Wulong”. Sam rozumiesz, że trzeba było coś z tym zrobić. W każdym razie – do „hodowli” jak najbardziej, do częstowania gości może niekoniecznie. Cieszę się, że czajnik Ci służy, oby tak dalej!

  16. Jakub |

    Dziękuje za odpowiedz.Na spotkaniu w tarabuku kupie sobie czajniczek do parzenia herbat turkusowych,bo w tym parze zielona.

Skomentuj:

(nie będzie publikowany)

  • Archiwum