Urodzinowy Zlot Czajników
Dzisiaj drugie urodziny Morza Herbaty!
W tym ważnym dla nas dniu dziękujemy wszystkim naszym wiernym Przyjaciołom, Komentatorom i w ogóle Ludziom Herbaty – to Wy nadajecie sens naszym działaniom na Morzu.
Szczególnie gorąco dziękujemy i serdecznie witamy uczestników Urodzinowego Zlotu Czajników, którzy odpowiedzieli na zaproszenie i zechcieli się podzielić zdjęciami swoich Czajników. A oto nasi Goście:
Czajnik Antoniego

Dostałem go w prezencie od mistrza sztuki herbacianej w Guangzhou, kiedy się od niego uczyłem. Na czajniku widać smoka na tle nieba i morza. Styl wykonania w chińskiej nomenklaturze nazywa się "dominacja absolutna" (一统天下). Laicko herbatą interesuję się od roku, ale faktycznie wkroczyłem na jej drogę od niedawna. Uczyłem sie w maju, pod okiem dwóch mentorów, znajomych rodziny w Guangdong w Chinach. "Droga" jest w filozofii dalekowschodniej metodą do samodoskonalenia - w Chinach droga herbaty, podobnie jak kaligrafia czy sztuki walk, kształtują charakter. Droga po prostu odmieniła moje życie. Pozdrawiam, Antoni
Czajnik Mateusza

Jak zlot to zlot 😉 Mojemu skromnemu czajniczkowi też coś się z istnienia na tym świecie należy, dlatego też przesyłam jego zdjęcie na tę wielką uroczystość! Niewiele mogę o nim napisać, ponieważ zakupiłem go na ebay.com gdy robiliśmy wspólne zamówienie na stronie herbaciarze http://herbata.ning.com/. Od razu urzekł mnie jego wygląd, prosty, ale ładny. Co przedstawia - nie wiem, jakiś gatunek ptaków na tle drzew, trawy i jednego drzewka wyglądającego na bonsai. (...) Pozdrawiam serdecznie, Mateusz I.
Czajnik Justyny

Ten czajniczek to zdobycz z niespodziewanego odrycia herbacianego sklepu w Pradze. Parzę w nim herbaty czerwone i mocniej fermentowane turkusowe. Herbata jest jednym z moich ulubionych smaków i sposobów na relaks 🙂
Czajnik Agnieszki

To jest mój nowy czajniczek, z glinki, zobaczyłam go na aukcji allegro, był brzydki i nikt go nie chciał. Dla mnie też był brzydki, ale jakoś tak ujmujący, więc go kupiłam. I okazało się, że zawładnął moim sercem. Teraz go hoduję, ale jeszcze wciąż trochę pachnie glinką i ziemią. Chociaż nadal nie odpowiada mojemu poczuciu estetyki, jest niezmiernie użyteczny, zgrabny, leje herbatę prosto do czarki bez rozlewania (nawet nie trzeba zatykać dziurki w pokrywce). Służy do zielonej herbaty. Zawojował mnie... trochę jak zaadoptowany brzydki kundel, który przymila się do człowieka. Agnieszka Rosłan
Czajnik Jakuba

Mój ulubiony czajniczek kupiłem na Morzu Herbaty niedawno. Jest wykonany z kamionki i parzę w nim herbatę zieloną. Parzy świetną herbatę i zabieram go ze sobą w długie podróże. Pozdrawiam całe Morze Herbaty! Jakub Niewiadomski
Czajnik Ani

To mój pierwszy czajnik kamionkowy, kupiony w 1997 roku w Xiamenie razem z kompletem czarek i chapanem. Jednocześnie to jedyny czajnik, jaki przez te lata zdarzyło mi się zbić, czyli na nasz dzisiejszy zlot przybywa z czajnikowych zaświatów... Kamionka nie była pierwszorzędnej jakości, ale miał ładny i wygodny kształt - coś w rodzaju tzw. "czajnika standardowego". Nie znając jeszcze zasad "hodowli" czajników parzyłam w nim co popadnie, ale głównie Tie Guanyin z Anxi, bo właśnie ją przede wszystkim pijało się wtedy w Xiamenie. Stłukł się około 2 lata temu i mam nadzieję, że w jakimś czajnikowym raju parzy teraz najlepsze herbaty:)
Odwiedziły nas przeróżne czajniki, proste i bogato zdobione, kamionkowe i jeden porcelanowy. Nasuwa mi się taka myśl, która niektórym wytrawnym herbaciarzom może wydać się kontrowersyjna: otóż mam wrażenie, że wartość czajnika to sprawa subiektywna i niekoniecznie wprost proporcjonalna do jego jakości i ceny, choć oczywiście im lepszy czajnik, tym lepiej dla parzonej w nim herbaty. Bywa, że przywiązujemy się do czajników niezbyt wysokiej jakości, ale takich, które dobrze nam służą, a być może jeszcze wiążą się z miłymi wspomnieniami spotkań przy herbacie.
Drodzy Goście, jeszcze raz dziękujemy! Życzymy Wam i Waszym Czajnikom wielu wspaniałych parzeń, niezapomnianych smaków i cudownych chwil spędzonych z herbatą. Morze Herbaty będzie nadal z radością towarzyszyło Waszym herbacianym poczynaniom.
A jeśli jeszcze jakiś spóźnialski czajniczek zechce dołączyć do naszego grona, zapraszamy!
Z radością i dumą donoszę, że od wczoraj Morze Herbaty ma już 1000 fanów na Facebooku. Nasz tysięczny sympatyk otrzymał drobny dowód wdzięczności – paczuszkę Alishan Wulonga. Dziękujemy wszystkim za tak miły prezent urodzinowy!
W przerwie rozważań o czajnikach i przed obiecaną Fenghuang Dancong wracam na chwilę do tematów historcznych.
Czajnik to najlepsze naczynie do parzenia herbaty – zamknięta, zaokrąglona przestrzeń w jego wnętrzu, po całkowitym napełnieniu wodą znakomicie utrzymuje równomierną temperaturę, tworząc idealne warunki dla uzyskania pełni smaku i aromatu herbaty. Byłoby idealnie, gdyby przestrzeń tę całkowicie zamknąć, ale oczywiście czajnik potrzebuje otworu, którym wsypujemy liście i usuwamy je po zakończeniu parzenia, a także wlewamy wodę. Na czas parzenia otwór ten musi być zamknięty i temu właśnie służy przykrywka czy wieczko czajnika. Musi być ono szczelne, żeby po zamknięciu temperatura podczas parzenia była w całym czajniku możliwie wyrównana, a aromat nie uchodził na zewnątrz.
1 września Morze Herbaty będzie obchodziło drugie urodziny (to już!). Z tej okazji chcemy zaprosić wszystkich naszych Czytelników do wspólnego stworzenia urodzinowego wpisu, który ukaże się właśnie w tym dniu. Zapraszamy do przesyłania nam zdjęć Waszych ulubionych czajników – wraz z opisami zamieścimy je we wpisie tworząc jedyną w swoim rodzaju galerię. Jednym słowem, zapraszamy Wasze czajniki do złożenia urodzinowej wizyty na Morzu Herbaty. Prosimy o przesyłanie tylko po jednym zdjęciu wraz opisem nie dłuższym niż 200 znaków ze spacjami i oczywiście nazwiskiem lub nickiem Właściciela. Zastrzegamy sobie prawo do edycji zdjęcia i opisu, a jeśli nadejdzie więcej niż 10 zdjęć, również do subiektywnego wyboru tych, które w efekcie opublikujemy. Obiecujemy, że w miarę możliwości postaramy się jednak wszystkie zamieścić w urodzinowym wpisie. Przyjmujemy, że nadsyłający wyrażają zgodę na jednorazową publikację ich zdjęć i opisów na blogu Morza Herbaty.
Zawsze powtarzam (pewnie nieraz do znudzenia), że jedną z moich ulubionych cech chińskiej kultury herbaty jest jej wielopoziomowość: możemy pić herbatę z kubka, lub nawet specjalnego „słoika”, nie przejmując się otoczeniem i warunkami, albo – jeśli chcemy – kosztować ją w pięknych naczyniach, tworząc wyrafinowaną oprawę spotkania herbacianego i podnosząc picie herbaty do rangi sztuki.
Tytuł nietypowy, jak na wpis na bloga herbacianego, ale chodzi naturalnie o dzioby i dziobki naczyń herbacianych, czyli czajników i „